Foto/pixabay.com

Na obsługę długu państwa budżet wydaje olbrzymie pieniądze. W ustawie na bieżący rok zaplanowano aż 30 mld zł. To kwota przewyższająca program 500+. Wszystko wskazuje jednak na to, że budżet sporo wkrótce zaoszczędzi. A to dzięki ocenom amerykańskich agencji ratingowych.

Zmiana ich nastawienia, która zaczęła się w maju 2017 r. poprawą perspektywy ratingu agencji Moody’s z „negatywnej” na „stabilną”, dała już konkretne wyniki. Państwo oszczędza na odsetkach.

Sytuacje poprawiło jeszcze ubiegłotygodniowe nadanie perspektywy pozytywnej przez nadal najgorzej oceniającą Polskę agencję S&P. Rentowność polskich obligacji 10-letnich zeszła w środę w notowaniach na międzynarodowych rynkach do zaledwie 3 proc.

Jeszcze dwa tygodnie temu, na ostatnim przetargu obligacji 5 kwietnia, czyli przed decyzją S&P, rząd musiał płacić 3,2 proc. odsetek. Na kolejnym powinno być mniej. A 13 i 14 miesięcy temu oprocentowanie przekraczało nawet 3,8 proc. Gdyby oferowane wówczas papiery o wartości 7,4 mld zł sprzedać teraz z 3 proc. odsetek, to rocznie budżet zaoszczędziłby 60 mln zł.

A przecież dług Skarbu Państwa jest o wiele większy niż te nieco ponad siedem miliardów złotych. Na koniec stycznia miał wartość aż 935 mld zł.

Foto/money.pl

Różnica między obecnym oprocentowaniem obligacji skarbowych 2-, 5- i 10-letnich (stanowią 79 proc. długu państwa), a tym sprzed roku to 0,8 pkt. proc. Przy kwocie 935 dałaby to docelowo (kiedy już stare obligacje zastąpią nowe) 7,5 mld zł oszczędności rocznie.

Dzięki poprawie ocen wiarygodności Polski odsetki płacone od polskiego długu zbliżają się stopniowo do węgierskiego. A przypomnijmy, że jeszcze do października 2016 r. to Węgrzy mieli droższy dług niż my.

Potem wszystko się odwróciło. Ale teraz zmierzamy znowu w stronę naszych bratanków. 10-letnie obligacje emitowane przez rząd Orbana są oprocentowane na 2,5 proc. Najwyraźniej jest to poziom bez problemu dla nas do osiągnięcia, skoro kapitał międzynarodowy akceptuje takie odsetki dla Węgier. Kolejne 0,5 pkt. proc. to docelowo 4,7 mld zł oszczędności dla budżetu, liczone od całego zadłużenia Skarbu Państwa.

Przed „wyskokiem” S&P było nawet 2 proc.

Był czas kiedy polskie obligacje 10-letnie inwestorzy kupowali z oprocentowaniem nawet poniżej 2 proc. Taka sytuacja miała miejsce na początku 2015 roku, gdy agencja S&P podwyższyła perspektywę ratingu Polski do pozytywnej i była szansa, że w kolejnym ruchu dostaniemy rating „A” – szósty w hierarchii tej agencji, czyli na poziomie takim samym jak Moody’s, która ocenia nas najlepiej.

Dobre czasy dla długu państwa minęły od wygranych Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich. Po sukcesie PiS jeszcze w wyborach parlamentarnych i ogłoszeniu planów zmian, m.in. w sądownictwie ta sama S&P obniżyła rating i dała mu perspektywę negatywną.

To kosztowało budżet sporo pieniędzy. Za zaciągany dług trzeba było płacić więcej niż poprzednio. Nawet prawie dwa razy więcej odsetek, bo w lutym ub. roku oprocentowanie doszło nawet do 3,85 proc. Od tej pory zaczęło się poprawiać.

Dobre wyniki gospodarki i w miarę zbilansowany budżet jak widać pomagają. Dzięki temu dług państwa mniej obciąża podatników.

Autor: Jacek Frączyk, analityk Money.pl