Satoshi Nakamoto – twórca indywidualny czy zbiorowy?
Niemal od 10 lat trwają rozważania o tym, kto może być twórcą elektronicznej waluty bitcoin. Ten, który za niego się podaje, Satoshi Nakamoto, pozostaje wciąż anonimowy. Do jego zapewnień o japońskich korzeniach należy, zdaniem specjalistów, podchodzić sceptycznie, bo angielszczyzna w opublikowanych przez Nakamoto dokumentach jest niezwykle wyrafinowana, naszpikowana charakterystycznymi idiomami, a w konsekwencji wskazuje zdecydowanie na autora z obszaru anglojęzycznego.
Rodzi się też pytanie: dlaczego miałby się ukrywać, skoro za prawa autorskie mógłby uzyskać miliardy dolarów? Kto więc kryje się za tym nazwiskiem? Było przynajmniej kilkanaście pomysłów. Długo na „giełdzie” autorów pozostawał Nick Szabo, Amerykanin, który jeszcze przed pojawieniem się bitcoina opublikował post ujawniający pełne pasji zainteresowanie technologią blockchain (chodzi o zdecentralizowaną i rozproszona bazę danych w sieci internetowej o architekturze peer-to-peer bez centralnych komputerów i scentralizowanego miejsca przechowywania danych, służącą do księgowania transakcji).
Pod lupą specjalistów
Według „New York Times” specjaliści z Aston University przeanalizowali styl Szabo, porównali go ze stylem Nakamoto i dostrzegli „niesamowite” podobieństwa. Do bitcoina, jako swojego dziecka, przyznał się australijski przedsiębiorca i naukowiec Craig Steven Wright. Ale wkrótce po tym zaskakującym coming oucie jego biuro i dom odwiedzili urzędnicy skarbowi z ATO (Australian Taxation Office). Ich dochodzenie miało być związane nie z bitcoinem, ale z długofalowym śledztwem związanym z niepłaceniem podatków. Sam Wright oświadczył, iż ściśle współpracuje z ATO, zaś prawnicy ustalają sumę zaległych podatków.
„New Yorker” zasugerował dwóch potencjalnych Satoshich, ale obaj gorąco zaprzeczyli. Jeden wydawał się szczególnie prawdopodobny – absolwent kryptografii z Trinity College z Dublina, który podjął pracę związaną z oprogramowaniem do handlu walutami dla potrzeb banku i napisał artykuł na temat technologii peer-to-peer. Drugi to pracownik naukowy Instytutu Internetu w Oxfordzie Vilii Lehdonvirta. Z kolei „Fast Company” zwrócił uwagę na zgłoszenie patentowe dotyczące szyfrowania złożone przez trzy osoby – Charlesa Brya, Neala Kinga i Vladimira Oksmana. Poszlaką wskazującą na ową trójkę jako potencjalnych Satoshich miałby być zwrot „komputerowo niemożliwe do odwrócenia” zastosowany zarówno w ich dokumencie, jak i w piśmie Nakamoto. Kandydaci do słynnego nazwiska stanowczo zaprzeczyli.
Sklonowany Nakamoto
W trakcie poszukiwań znalazło się kilku zbiorowych Nakamoto. Niektórzy utrzymują, iż twórcą jest konglomerat japońskich korporacji, zaś imię i nazwisko Satoshi Nakamoto wzięto od pierwszych liter ich nazw: Samsung, Toshiba, Nakayama i Motorola. Wskazuje się też na Chiny jako twórcę bitcoina. Dlaczego na Państwo Środka? Odpowiedź wydaje się oczywista – Chiny publicznie wspierają tę walutę, narażając się tym samym na wiele negatywnych uwag. Bitcoin miałby być kolejną próbą destabilizacji dolara amerykańskiego. Dobrze znana jest chęć Chin do zastąpienia dolara amerykańskiego jako globalnej waluty rezerwowej. A więc może to kolejny krok w chińskiej strategii ataku?
Pojawiła się również teoria, iż twórca bitcoina to sztuczna inteligencja (AI – Artificial Intelligence) stworzona przez jedną z agencji rządowych. Autorzy tej teorii nie sugerują, który rząd za tym stoi ani dlaczego potrzebował sztucznej inteligencji. Szczerze mówiąc, jest to jedna z najbardziej naciąganych wersji. Czasami jednak teorie, które brzmią najbardziej nieprawdopodobnie, okazują się prawdą.
Co przemawia za NSA?
NSA ma intelektualne zdolności, organizacyjne możliwości i motyw. Posiada zespoły najlepszych kryptografów i matematyków, największy i najszybszy komputer na świecie. A motyw? Nieskomplikowany – kontrola nad światem.
NSA to potężne narzędzie w ręku administracji amerykańskiej, której dotychczasowym środkiem dominacji nad światem była i jest nadal ekonomia wspierana rakietami. Innymi słowy, amerykański dolar jest wspierany militarnie i istnieje na to dziesiątki dowodów. Ale to nie wystarcza.
Dzięki Snowdenowi światło ujrzała prawda, że NSA śledzi cały ruch internetowy na poziomie sieci, że ma dojścia do kabli światłowodowych, że robiła interesy z firmami telekomunikacyjnymi, aby „tylnymi drzwiami” docierać do ich systemów, że śledziła pornograficzne upodobania islamskich radykałów.
Bitcoinem do gwiazd?
Po co NSA byłby bitcoin? Otóż służyłby jako swoisty motor napędowy. Tworzy samowystarczalną, samonapędzająca się bańkę (bubble), za którą można i trzeba podążać – między bajki można włożyć teorie, jakoby transakcje bitcoinem były anonimowe. To jednak temat do szerszych rozważań. Bitcoin umożliwi organom ścigania gromadzenie danych o przestępcach w sieci zwanej Jedwabnym Szlakiem. Z uwagi na zakazy prawa wewnętrznego NSA nie kontroluje Internetu w innych krajach. Jednak używając narzędzia „wyluzowanej” waluty, może zbierać z całego globu informacje, których w dodatku – tak jak w przypadku Facebooka – użytkownicy dostarczą dobrowolnie.
Jest to taka sama strategia, jaką NSA stosuje przy prowadzeniu podsłuchów, z tym że bitcoin dotyczy poziomu finansów – korzystając z niego, powierza się prywatne informacje niezbędne do transakcji. To logiczne, że NSA chciałaby kontrolować systemy finansowe, włącznie z zarejestrowanymi transakcjami elektroniczną walutą.
Nie można wprawdzie zidentyfikować osoby wprost poprzez transakcję, ponieważ blockchain jest anonimowy, ale transakcje pozostają w publicznym zapisie. W kombinacji z innymi informacjami, których NSA ma mnóstwo, jest możliwe namierzenie określonej osoby, grupy itp. Stąd być może NSA stworzyła celowo łatwą do wyśledzenia, archaiczną kryptowalutę typu peer-to-peer.
Mamy dowody
Wszystko to byłyby tylko spekulacje, gdyby nie pojawił się argument o niebywałej sile rażenia. Otóż w 1996 r., 12 lat przed tym, jak Satoshi Nakamoto opublikował swoje rewelacje związane z bitcoinem, pojawił się dokument autorstwa NSA pod tytułem „Jak stworzyć mennicę: kryptografia anonimowej gotówki elektronicznej”. Agencja była pierwszą instytucją, która zaprezentowała system podobny do bitcoina i opublikowała swój tekst w dwóch miejscach: na liście mailingowej MIT oraz w „American Law Review” (vol. 46, issue 4).
Dokument opisuje system, w którym bezpieczeństwo transakcji finansowych zapewnia się przy użyciu zdecentralizowanej sieci, którą autorzy określili Bankiem. Wymienia cztery elementy niezbędne w proponowanej sieci: prywatność, identyfikacja użytkownika (ochrona przed podszywaniem się), integralność wiadomości (ochrona przed naruszeniem/zamianą informacji o transakcji, czyli ochrona przed podwójnym wydatkowaniem) i nieodrzucanie (ochrona przed późniejszą odmową transakcji – blockchain).
Algorytm SHA-256 użyty przez Satoshiego do zabezpieczenia bitcoina został stworzony przez NSA i w tym fakcie specjaliści dopatrują się „dodatkowej” warstwy zabezpieczeń, ulokowanej w blockchain, która jest niewidoczna i niewykrywalna, a która pozwala NSA zobaczyć więcej informacji o transakcjach, np. dane o lokalizacji sieci. Fakt, iż NSA jest związana z SHA-256 upoważnia do twierdzenia, iż stworzono w ten sposób tylne drzwi do funkcji skrótów, której nikt nigdy nie zidentyfikował, a która pozwala śledzić użytkowników bitcoina.
Dla obserwatorów z Rosji nie ma najmniejszych wątpliwości, że kryptowaluty to produkt amerykańskich służb specjalnych. Poseł Dumy Andriej Swincow oświadczył, że bitcoin jest tajemnicą CIA służącą finansowaniu terroryzmu. Jego głos padł w okresie toczącej się w Rosji debaty na temat tego, czy te i inne waluty cyfrowe powinny zostać zakazane w ramach szerszych wysiłków mających na celu powstrzymanie ucieczki kapitału. Jego głos był wprawdzie skrajny, ale w Rosji nieodosobniony.
NSA inspirowana i sponsorowana?
Istnieją również teorie, iż NSA była jedynie wykonawcą pomysłu, który zrodził się gdzie indziej. Gdzie? Według niektórych źródłem inspiracji była Federalna Rezerwa (FED), którą kontrolują wielkie banki prywatne, współpracująca z innymi podmiotami, a zwłaszcza bankierskimi rodzinami, tzw. Illuminati (13 najbogatszych rodzin na świecie).
NSA (CIA i inne służby) często kooperują z wielkimi korporacjami. Banalne stało się powtarzanie, że wojna w Iraku dotyczyła ropy naftowej, mniej natomiast mówi się o sterującej ręce sektora bankowego w globalnej polityce. Innymi słowy, bitcoin mógł być „zasugerowany” lub/i „sponsorowany” przez prywatny bank, grupę banków lub firmy świadczące usługi finansowe. Natomiast NSA jako organizacja mająca praktycznie nieograniczone możliwości wykonała zleconą robotę. Banki – według tej teorii – już czekają, aby rozwinąć skrzydła, czyli własne systemy powiązane z bitcoinami lub innymi kryptowalutami.
Nieśmiało mówi się też, że bitcoin został stworzony jako część projektu militarnego DARPA (technologie wojskowe). Nawet jeśli w tych spekulacjach tkwi jakaś prawda, to pozostanie ona tajemnicą. Dopóki nie ujawni się nowy Snowden…
O wiele jednak ważniejsze niż to, kto stworzył bitcoin, są inne kwestie: przyszłość kryptowalut, ich rzekoma anonimowość, suwerenność walut (bitcoin jest walutą ponadnarodową), poluzowanie bądź nie polityki pieniężnej (QE – Quantitative Easing)… Ale to zagadnienia warte oddzielnych rozważań.